1. Zegarek Montana

1. Pierwszym moim zegarkiem był czasomierz Montana. Jak łatwo się domyśleć był to prezent z okazji uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. Był to zegarek z cyfrowym wskazaniem godziny i daty oraz magiczną funkcją dwudziestu melodyjek. Choć większość zegarków tego typu miała możliwość odgrywania krótkich sekwencji muzycznych, to aż tak duży repertuar był powodem do dumy.
Większość zegarków miała 16 melodyjek a mój egzemplarz jakimś cudem wydzwaniał ich więcej i na zegarku widniał napis „20 melody chrono”.

Zegarek miał też funkcję budzika oraz stopera. Działał prężnie przez wiele lat dopóty przyciski nie zaczęły odmawiać współpracy. Nie ma co ukrywać, że nie były to czasy, ani budżet stali szlachetnych, nie był też oszczędzany na co dzień, więc dość szybko zaczęły pojawiać się na nim przetarcia zarówno napisów jak i samej koperty, czy bransolety. Nie mam pojęcia jaką posiadał odporność na kontakt z wodą, ale żadne deszcze mu nie szkodziły, natomiast mając jeden ulubiony czasomierz oszczędzałem go i na pewno nie wchodziłem z nim do wody. Zegarek ten służył mi wiele lat i wspominam go bardzo dobrze.

Obecnie ceny na aukcjach internetowych w zależności od stanu wahają się od 40 zł do nawet 150 zł. Podaż jest dosyć spora, a nostalgia za dawnymi czasami u kolekcjonerów widocznie skłania sprzedających do takich stawek. 

Z racji nie posiadania go już na stanie nie mogę go bliżej przedstawić na blogu.